Bielenie raf Morze Czerwone

Każdy nurek już chyba słyszał o procesie bielenia, czyli umierania raf. Większość z nas widziała chociażby film na Netflixie „Ścigając korale”, dostarczający podstawowej wiedzy w tym temacie.  Odwiedzając kilaka razy w roku rafy Morza Czerwonego miałem nadzieję że, może w tym zamkniętym i dość młodym morzu taka sytuacja nie wystąpi. Nie miałem wówczas pojęcie, że wiele z raf widzę ostatni raz. W tym roku proces umierania egipskich raf przybrał olbrzymie rozmiary.

Ale po kolei.  W pięknie kolorowego, podwodnego świata zakochałem się od pierwszego zanurzenia ponad 20 lat temu w Morzu Czerwonym. Jeszcze wtedy nie jako nurek a snorkler, podziwiałem piękno egipskich raf. Regularnie wracałem do Egiptu zawsze wybierając hotel z najbogatszą rafą. Pływając godzinami po powierzchni nie umiałem się napatrzeć na zapierający dech w piersi- podwodny świat.  Zazdrościłem nurkom pływającym pode mną możliwości obcowania z naturą bez pośpiechu i w niesamowitej bliskości. Wiedziałem, iż z czasem znajdę się w głębinach przyglądając się z bliska tym cudownym stworzeniom.  Moja przygoda z nurkowaniem zaczęła się dość niedawno ponieważ zaledwie 7 lat temu.

Wiedziałem, że moje pierwsze nurkowania odbędą się właśnie w Egipcie i w końcu spełnię swoje marzenia. Pierwsze 2 wyjazdy nurkowe odbyły się w trybie „dailybout” (codziennie wypływa się w morze na nurkowania, mieszkając w hotelu). To były niesamowite przeżycia, zwłaszcza, że dzieliłem je z moim wówczas 10 letnim synem.  Piękno i bogactwo przyrody zachwycało. Tysiące kolorowych rybek tańczących w rytm kołysania fal tworzyło niezapomniane widowisko. Szybko zapragnąłem jeszcze ciekawszych wypraw i zacząłem wyjeżdżać dość często na safari nurkowe. 20 nurkowań w 5 dni i życie na statku zafascynowało mnie na maxa. 

Z roku na rok dostrzegałem jednak coraz mniej życia w wodzie oraz fakt, że kolory raf stawały się coraz mniej intensywne. Myślałem o tym często i zastanawiałem się co jest powodem, cały czas mając nadzieję, że sytuacja nie jest… i nigdy nie będzie przesądzona. Tegoroczne sierpniowe safari pozbawiło mnie jednak złudzeń i wypłukało resztkę nadziei. To co zobaczyłem pod wodą poraża i nie pozostawia wątpliwościRAFA UMARŁA!

Skąd to wiem? Jak to poznałem? I dlaczego tak twierdzę? Zaraz wszystko Wam wyjaśnię. 

Tak bardzo pokochałem rafy, że odwiedziłem sklep akwarystyczny zajmujący się sprzedażą korali i ryb słonowodnych. Sprzedawca widział, że „święcą mi się oczy” kiedy  patrzę na ekspozycję. Zagaił więc rozmowę. W kilku słowach opowiedział jakie to proste prowadzić akwarium morskie. Podniecony możliwością hodowli korali nie zastanawiałem się dużo i kupiłem pakiet startowy w skład którego wchodziło:

  • akwarium 100 litrowe „all in one” bez sumpa (zaraz rozwinę temat),
  • specjalny – żywy piasek stanowiący podłoże,
  • skałę – część martwej rafy,
  • sól z mikroelementami odpowiedniej jakości tylko przeznaczonej do akwarium,
  • całe mnóstwo filtrów do wody, aby oczyszczać wodę z kranu później dodawaną do akwarium,
  • grzałkę,
  • cyrkulator wody – symulujące prądy i falowania wody
  • odpowiednie oświetlenie specjalne do rozwoju raf.                                                                            

W skrócie na start to tyle. Chciałem kupić od razu życie do „kostki”, ale sprzedawca kategorycznie odmówił.  Woda bowiem potrzebuje kilku tygodni żeby stworzyło się odpowiednie środowisko bakteryjno – filtracyjne.Do  nowo założonego  akwarium nie można od razu wprowadzać życia. Prowadzenie solanki wymaga ogromnej cierpliwości. Po kilku tygodniach zacząłem wprowadzać bardzo proste miękkie korale bo mają najmniejsze wymagania, no i oczywiście dwie pierwsze rybki. Z czasem dokładałem po jednym nowym życiu w odstępach tygodniowych, cały czas borykając się z najróżniejszymi problemami. Tzw. „plagi” na start akwarium morskiego to coś normalnego, ale strasznie denerwującego. Na początek cyjano – ciemne gluty pokrywające piasek oraz skałę, potem okrzemki, następnie dino, glony, zakwity bakterii itp. Cały czas walczyłem z problemami, o których wcześniej nie miałem zielonego pojęcia. A miało być tak prosto! Całymi godzinami siedziałem na forach i czytałem, douczałem się jak walczyć z plagami, jak doprowadzić do równowagi ekosystemu. 

Łatwo nie było!

Przygoda z akwarium zamiast być super przyjemnością, była niekończącym się pasmem rozwiązywania problemów i mnożących się kosztów. Były chwile, że wydawało mi się, że mam już wszystko pod kontrolą, kiedy kilka dni później pojawiały się zupełnie nowe, nieoczekiwane trudności. Po roku walki byłem zupełnie zrezygnowany, bo nie tak miało to wyglądać! Korale nie rozwijały się prawidłowo. Pozbawione były kolorów i naturalnego tempa wzrostu. Część z nich marniała a nawet umierała. To było bardzo smutne. Zdecydowałem się poddać i odpuścić. W uczuciu przegranej walki przeglądałem jeszcze fora akwarystyczne i zauważyłem możliwość zakupu kompletnego profesjonalnego akwarium- takiego z sump-em.  Na zdjęciach wyglądało pięknie. Było kolorowe z olbrzymią ilością życia. Skontaktowałem się ze sprzedawcą i zacząłem się wyżalać. Dlaczego jego „kostka” jest taka piękna, a moja tylko marnieje. Wiedza jakę od niego uzyskałem była bezcenna.

Wrócę jeszcze na chwilę do „kostki all in one”, o której wcześniej wspomniałem. Akwarium morskie aby dobrze się filtrowało i miało równowagę biologiczną absolutnie musi posiadać sump. Co to takiego? Jest to drugie akwarium umieszczone poniżej głównego. Jest niewidoczne, ale odgrywa główną rolę w oczyszczaniu, filtracji i pozbywaniu się trujących składników produkowanych przez życie w akwarium. Nie jest tajemnicą, że ryby produkują odchody.  Efektem ich przemiany materii są szkodliwe substancje, które w nadmiarze powodują zatrucie całego malutkiego ekosystemu. Zaś niedobór tych substancji hamuje wzrost i przemianę materii u koralowców. Należy zachować odpowiedni przepływ wody z akwarium do sumpa, gdzie woda przechodzi następujące po sobie etapy oczyszczania. Sump składa się z przegrodzonych komór i tak w pierwszej znajdziemy odpieniacz. Jest to dość spore urządzenie które zaciąga wodę oraz powietrze. Następuje bardzo dynamiczne mieszanie mikro pęcherzyków powietrza z wodą i zanieczyszczenia w postaci piany przelewają się do odseparowanego kubka. Tworzy się ciemny, strasznie śmierdzący szlam, który pod żadnym względem nie powinien wrócić do akwarium. W procesie tym woda jest również napowietrzana.  Oczyszczoną wodę odpieniacz puszcza do kolejnej komory. W drugiej komorze znajduje się skała lub odpowiednie medium  filtracyjne. Tam rozwijają się kolonie bakterii beztlenowych usuwających  z wody szkodliwe substancje jak PO4 (fosforany). Kolejna komora może zawierać glony których zadaniem jest usuwanie NO3 (azotanów). Kolejna komora zawiera pompę powrotu. Pompa ta jest odpowiedzialna za powrót oczyszczonej wody do akwarium. Tak przygotowany system jest początkiem prawidłowo funkcjonującego ekosystemu.

Po zastanowieniu się stwierdziłem, że spróbuję ponownie z większym, bo już 300 litrowym, profesjonalnie skonfigurowanym akwarium.  No i udało się. System zaczął działać praktycznie od samego początku. Korale przeniesione ze starej „kostki” odżywały, nabierały kolorów i bardzo dynamicznie zaczęły rosnąć. Po roku korale dosłownie zaczęły wychodzić z akwarium. Ich wzrost był dynamiczny, a kolory nasycone. Wiedziałem, że idę w dobrym kierunku.  Wraz ze wzrostem korali rośnie również zapotrzebowanie na mikroelementy. Tutaj pomocą służy nauka oraz robotyka. Z czasem, aby uzupełniać mikroelementy oraz pierwiastki (skład wody morskiej zawiera ich 70) nie wystarczą co tygodniowe podmiany wody, max 10% objętości akwarium, aby nie zaburzyć flory. Należy zamontować odpowiednie pompy które w zależności od zapotrzebowania co kilka minut dozują precyzyjnie kilka kropli koncentratu mikroelementów. Aby proporcje i skład wody był stały należy wykonywać codzienne badania składu wody takie jak wartość KH, magnezu i wapnia oraz regularnie badać poziom PO4 i NO3. Co miesiąc wysyłałem wodę do laboratorium w Niemczech na przebadanie każdego z 70 pierwiastków. Wraz z wynikami laboratorium dostarcza informację ile i jakiego pierwiastka brakuje i jak go dozować. 

Jak więc wynika z powyższego opisu prowadzenie akwarium wcale nie jest takie proste. Przyjemność z obserwacji jest nie do opisania. Całymi godzinami można wpatrywać się w zachowanie ryb, ślimaków, ukwiałów, z dumą obserwować jak rozrastają się koralowce. 

Roślina czy zwierzę? 

Nie wszyscy wiedzą, że korale to nie rośliny – to zwierzęta. Choć spotkaliście się pewnie nieraz z formułowaniem „ogrody koralowe”, które sugerować mogłoby jednak co innego. W akwarium morskim i w naturalnym środowisku morskim (na rafach koralowych) nie zobaczymy praktycznie żadnej rośliny. Koral z jednej strony wydaje się być bardzo prosty w budowie, zaś z drugiej strony to bardzo skomplikowane i fascynujące zwierzę.

Jak dzielimy korale?  Rozróżniamy 3 rodzaje

  • miękkie,
  • LPS – Large Polyp Scleractinia
  • SPS – Short Polyp Scleractinia

Korale miękkie:

Korale miękkie są uważane za najprostsze koralowce do hodowli w akwarium morskim. Rosną stosunkowo szybko i nie sprawiają zazwyczaj większych problemów akwaryście. Warto jednak pamiętać o zachowaniu podstawowych parametrów wody, w przeciwnym razie nawet najbardziej odporne organizmy mogą nie przeżyć. Koralowce miękkie są idealnym wyborem dla początkującego akwarysty rozpoczynającego swoją przygodę z akwarium morskim.

Korale LPS

Twarde korale wielkopolipowe posiadające twardy wapienny szkielet. Ich polipy są zazwyczaj bardzo nabrzmiałe ponieważ pompują się wodą z akwarium. Kondycja korali LPS, ich polipów zależy od ilości dostarczonego światła, karmienia oraz odpowiedniego przepływu wody. Do ich utrzymania w akwarium wymagane jest prawidłowe oświetlenie lamp oraz wysokiej jakości woda która powinna być również wzbogacana o mikroelementy: molibden, jod, magnez, stront oraz wapń. Należy stale monitorować ich poziom regularnie robiąc testy.

Korale SPS

Korale te są uważane za jedne z trudniejszych do utrzymania, dlatego zalecane są dla osób doświadczonych w akwarystyce morskiej. Zbudowane są z wapiennego szkieletu, mają rozgałęzione formy albo tworzą połacie na żywej skale. Do ich utrzymania w akwarium wymagane jest prawidłowe oświetlenie lamp HQI oraz wysokiej jakości woda.

Clean Service 

Niezmiernie ważnym elementem (w akwarium – jak i w naturalnym środowisku) jest ekipa sprzątająca 🙂 Są to ryby, krewetki, ślimaki, które utrzymują korale w czystości zjadając resztki przemiany materii  Wszystkie inne zwierzęta w środowisku morskim (jak ryby czy np  żółwie), odgrywają niezmiernie ważna rolę i żyją w absolutniej symbiozie z koralami. Dlatego jeśli zaczyna brakować jakiegoś konkretnego elementu ekosystemu, który odgrywa swoją ważną rolę dla stabilności reszty środowiska – mówiąc kolokwialnie wszystko zaczyna się sypać. Dlatego tak ważny jest przemyślany dobór tych organizmów w akwarium oraz równowaga` ilościowa w naturalnym środowisku. 

Bez czyścicieli akwarium nie ma możliwości prawidłowego rozwoju, powiem więcej – przetrwania. Weźmy np ślimaki drążące. Nie widzimy ich w „kostce” ponieważ żyją w piasku i praktycznie nie wychodzą na powierzchnie. Odgrywają olbrzymią rolę w czyszczeniu piasku z resztek pokarmu oraz martwej materii. Bez ich udziału piach sfermentował by i zatruł wodę. Zarówno krewetki jak i ryby czyszczą skałę jak i korale z zalegającego detrytusu czyli resztek tkanki organicznej. Bez sprzątania tych odpadów szybko piasek pokryłby dywan cyjano-bakterii przykrywając wszystko toksyczną powłoką odcinającą od tlenu oraz dostępu światła – zabijającą wszystko.  

Symbioza – słowo klucz!

Symbioza jest kluczowa w morskim ekosystemie. Wiele relacji symbiotycznych w morskim ekosystemie opiera się na wzajemnej korzyści. W niektórych przypadkach organizmy tworzące symbiozę chronią się nawzajem przed drapieżnikami i patogenami. Na przykład, pewne gatunki ryb oczyszczających chronią większe organizmy przed pasożytami, jednocześnie zyskując dostęp do pożywienia w postaci pasożytów. Koralowce dzięki współpracy z symbiotycznymi glonami, jakimi są zooksantelle, żywią się ich produktem z fotosyntezy czyli cukrami prostymi. Zooksantelle wykorzystują energię światła oraz rozpuszczone w wodzie substancje nieorganiczne i wytwarzają pokarm dla korali. W ten sposób powstaje 60%-80% energii potrzebnej koralowcom. Korale do prawidłowego wzrostu potrzebują  również towarzystwa ryb. Azotany i fosforany zawarte w odchodach ryb  to ważne pierwiastki potrzebne koralom do życia. Przełowienie mórz powoduje zachwianie bardzo ważnej równowagi. Równowagi, do której morskie życie dochodziło w procesie trwającym miliony lat.  

Nie muszę chyba pisać jak bardzo to my jako gatunek zaburzamy równowagę w środowisku. Lista jest długa: skażenie chemiczne, zanieczyszczenia przemysłowe i nie tylko, przełowienie mórz…

Dzień, w którym umarła rafa!

Rafy tworzą się i budują tysiące lat. Każdy kto odwiedził Morze Czerwone pewnie zauważył, że całe gigantyczne wyspy koralowe wyłaniają się z głębin i tworzą swoiste metropolie życia. Na safari cumujemy łodzie przy ogromnych połaciach rafy, aby odkrywać wyjątkowość każdego z miejsc.  Tym razem jest nie inaczej. Łódź zakotwiczona – wskakujemy do wody. Jak zwykle trzymam w ręku aparat z myślą o kolorowych kadrach z tysiącami rybek. Zanurzam się, lecz woda nie jest krystaliczna jak zwykle. Jest mleczna, mętna. Podpływam do rafy i oczom nie wierzę. Przecież jeszcze nie dawno tu nurkowałem i kolory biły po oczach. Teraz jest inaczej. Jest biało. Gdzie nie spojrzę, obojętnie na jakiej nie jestem głębokości 90% raf jest białych, a pojedyncze sztuki świecą nienaturalnym kolorem. 

Co się stało? Totalny szok! Jako świadomy hodowca korali wiem, że to jest już koniec. Na moich oczach umiera przeolbrzymia rafa. Nie pojedyncze sztuki, nie m2 a całe hektary. Odpływam od statku coraz dalej i obserwuje życie na rożnej głębokości. Na próżno szukam nadziei. Biel szkieletu raf budzi przerażenie, a do oczu cisną się łzy.  Rafa wygląda jak po wybuchu bomby atomowej. Żaden koral nie przeżył…

Etapy umierania rafy są bardzo charakterystyczne. Najpierw koral pozbywa się zooksantelli ze skóry i jego kolor staje się nienaturalnie jaskrawy. Pozbywając się żywiciela umiera z głodu odkrywając nagą kość. Klika dni później psująca się tkanka organiczna pokrywa się brązowymi „glutami” to cyjano-bakterie żerujące na padlinie. Koral wtedy jest już pokryty brązowym śluzem. Po skonsumowaniu tkanki organicznej bakterie umierają i  zostawiają szkielet na którym rozwija się glony wapienne nabierając fioletowego koloru. 

To nurkowanie ma miejsce dokładnie w chwili absolutnej bieli, czyli pomiędzy pozbyciem się zooksantelli, ale jeszcze przed rozwojem cyjanobakterii. Niestety w obecnych czasach sytuacja ta ma miejsce coraz częściej i już mało kto nie słyszał o bieleniu raf. Ja też słyszałem nie raz.  Oglądałem filmy dokumentalne, popularno-naukowe opisujące to przykre zjawisko, ale nigdy nie byłem tego świadkiem. Rafy w Morzu Czerwonym do tej pory „trzymały fason” i miałem cichą nadzieję, że ominie je ten proces, dostarczając nam cały czas niezapomnianych podwodnych widoków. 

Po nurkowaniu jestem wstrząśnięty i zdruzgotany. Jak wielkie jest moje zdumienie, kiedy niektórzy z nurków po wyjściu z wody, zachwycają się pięknem „zdrowych, białych raf”(!!) Słucham tego z niedowierzaniem.  Ta sytuacja zmusza mnie do napisania artykułu, którym właśnie czytasz!

Dlaczego umierają?

Wskazanie jednego powodu tej dramatycznej sytuacji – umierania raf – nie jest możliwe.  Bielenie raf występuje na całym świecie i jest więcej niż jeden powód takiego stanu rzeczy. Najgłośniej mówi się o ocieplaniu klimatu – efekcie cieplarnianym, ale są i inne powody. Bielenie raf zaczęto dostrzegać około 35 lat temu i wtedy też zaczęto się przyglądać i analizować dlaczego korale umierają na tak wielką skalę i jakie to ma konsekwencje. Korale żyją w środowisku morskim, które nie zmienia się od setek tysięcy lat. Temperatura którą preferują to 24-28 stopni Celsjusza.  Od początku lat 80 w skutek dynamicznego rozwoju przemysłu, człowiek produkuje olbrzymie ilości C02, które przyczyniają się do wzrostu temperatur. Woda absorbuje dużą części temperatury z powietrza. Gdyby tak nie było naukowcy stwierdzili, że średnia temperatura powietrza przekroczyłaby już 50 stopni Celsjusza. W skutek ocieplania się mórz i oceanów temperatura bardzo często przekracza poziom temperatury, do którego są przystosowane korale. Podczas naszych nurkowań temperatura wody sięgała 33 stopni Celsjusza. Zooksantele zawarte w zewnętrznej warstwie korala nie wytrzymują takich temperatur przez dłuższy czas – umierają. Koral chcąc pozbyć się martwej tkanki, z którą jest w symbiozie, uwalnia zooksantelle pozbywając się żywiciela. Następstwem tego jest śmierć głodowa korala. 

Czy temperatura jest jedynym czynnikiem bielenia raf?

Na pewno nie, ale głównym. Ostatnie badania pokazują, że jest jeszcze inny powód bielenia. Z powodu przełowienia ryb w wodzie jest coraz mniej ich odchodów. Produkowane przez ryby odchody bogate w P04 i NO3 są niezbędne do prawidłowego przyswajania wartości odżywczej przez korale. Pamiętajmy, że w środowisku musi być równowaga. Z powodu braku zanieczyszczeń ze strony ryb koralom brakuje pokarmu. Kolejnym powodem umierania korali jest gigantyczna ilość olejków do opalania, którymi smarując się podczas wakacji pozostawiamy w wodzie. Filtry które mają chronić nas przed promieniami słońca, skutecznie też oklejają korale zabierając im tak potrzebne do fotosyntezy światło. Skład olejków wraz z metalami ciężkimi dodatkowo nie ułatwiają im życia.  A śmieci (nieraz wyrzucone za burtę) dodatkowo obciążają ten delikatny ekosystem. Ilość ropy, która dostaje się do wody ze statków jest ogromna. 

Nie zapomnę sytuacji, kiedy podczas wskoku do wody, port aparatu (szklana kopuła przed obiektywem) zabrała z tafli wody sporą ilośc ropy. Po nurkowaniu nie byłem w stanie doczyścić kopuły. Próbowałem wszystkiego. Myłem płynem do naczyń, potem benzyną, acetonem, odtłuszczaczem. Niczym nie mogłem zmyć kolorowej warstwy oleju ze szkła. Dopiero mechaniczne szlifowanie w salonie detalingu samochodów starła warstwę kolorowej naleciałości. To jak w takiej sytuacji czują się korale oblepione ropą?

Czy jest jeszcze nadzieja?!

Naukowcy z jednej strony pozbywają nas nadziei mówiąc, iż do 2050r rafy praktycznie znikną z podwodnego krajobrazu. Z drugiej zaś prowadzone są liczne badania oraz próby ratowania rafy. Czytałem o próbach i eksperymentach na DNA zooksantelli, które mają wytrzymać zdecydowanie większe skoki temperatur. Skutkiem tego ma powstać koral odporny na wysokie temperatury. Jest to światełko w tunelu, ale czy zabawa w Boga wyjdzie na dobre? W wielu krajach wprowadzono przepisy o zakazie wchodzenia do wody po zastosowaniu olejków do opalania i grożą za to olbrzymie kary. W niektórych krajach zakazano nawet sprzedaży olejków, i kremów do opalania.  W wielu miejscach prowadzone są szkółki korali i rozmnaża się je, rozłamując korale i tworząc nowe kolonie.  W Japonii udało się wpłynąć na przyspieszenie procesu rozmnażania płciowego korali. Jeżeli ta technologia się sprawdzi w sposób kontrolowany można będzie zwielokrotnić cykl rozmnażania korali, który w naturalnym środowisku występuje raz w roku.

Pamiętajmy jednak, że wszystkie te działania spełzną na niczym jeżeli nie zagwarantujemy koralom zdrowego, obfitego w pokarm miejsca do założenia kolonii. Odbudowa swoistych metropolii podwodnego życia będzie potrzebowała dziesiątek lat do odbudowy. Jeżeli nasze postępowanie względem ochrony środowiska nie spowoduje poprawy stanu wód, kwasowości i przełowienia – korale na zawsze znikną. To będzie miało dramatyczne skutki dla całego świata. 

Miejmy nadzieję, że nie jesteśmy ostatnim pokoleniem, które mogło podziwiać piękno raf… 

Nie dawało mi to spokoju…

Wybrałem się więc w październiku do Egiptu zupełnie prywatnie, bez kursantów i grup nurkowych. Tylko ja – sam na sam z rafą. Potwierdzić z niechęcią to co widziałem w sierpniu, ale raczej po to by zyskać pewność, że katastrofalny stan raf nie dotyczy całości Morza Czerwonego. Nurkowałam w zupełnie innych miejscach w okolicach Safagi i muszę przyznać, że w ciągu 10 nurkowań nie zastałem ani razu rafy w tak opłakanym stanie jak na sierpniowych nurkowaniach. Powiem więcej rafa, którą podziwialiśmy była majestatyczna, kolorowa i bardzo różnorodna. Poczułem dużą ulgę. Bo choć nie wróci to życia rafie, na której nurkowałam kilka miesięcy temu, to jednak potwierdzam, że są miejsca gdzie rafa ma się dobrze, jest zdrowa i bardzo różnorodna. 

2 komentarze “Bielenie raf Morze Czerwone

    1. Dziękuję bardzo 🙂 już wkrótce napiszę kolejny artykuł o tym zjawisku. Rozszerzam swoją wiedzę i dochodzę do co raz to nowych wniosków. Od dawna obserwuje i archiwizuję rozszerzającą się plagę bielenia. Myślę, że moje nowe spostrzeżenia potwierdzone twardymi dowodami zmienią myślenie jako, jako by główną przyczynom bielenia byłą temperatura.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *