KOWARY, Kopalnia uranu
Kopalnia uranu – niegdyś owiana tajemnicą, dziś atrakcja turystyczna. Ciekawe miejsce nurkowe. Ale czy dla wszystkich? Zapraszam na moją osobistą relację z pierwszego nurkowania w Kopalni Podgórze.
Na początek trochę historii
Wszystko ma swoje początki mniej więcej w XII wieku, kiedy to niejaki Laurentius Angelus (pol. Wawrzyniec Anioł) przybywa na teren obecnych Kowar, odkrywa rudy żelaza i rozpoczyna wydobycia rud na Dolnym Śląsku. Najciekawsza część historii to wydobywanie rudy uranu. Jednak zanim zaczęto się interesować uranem, Niemcy zamieszkujący tereny Sudetów pozyskują głównie rudę żelaza. Powstaje największa w Niemczech Kopalnia Żelaza „WOLNOŚĆ” („Bergfreiheit”). Odkryte na terenie kopalni złoża uranu traktowane są wówczas jako odpad i składowane w magazynach. Tuż po wojnie, kiedy Armia Czerwona wkracza pod Berlin, znajduje tam (dokładnie w Oranienburgu – miejscowość między Dreznem a Berlinem) beczki z rudą uranu podpisane „Schmiedeberg” („Kowary”) i plany Kopalni Wolność. Wtedy Sowieci dowiadują się o uranie w Kowarach. Przyjeżdżają do Kowar, zabierają to co znajduje się w magazynach wraz z mapami i z dużą ilością uranu. 15.09.1947 roku Sowieci podpisują umowę z rządem polskim, dotyczącą poszukiwania i wydobycia rud uranu. Rusza wydobycie w Kopalni Wolność i powstaje osiem grup geologiczno-poszukiwawczych, które przeczesują cały Dolny Śląsk (głównie Sudety) w poszukiwaniu uranu.

W 1958 roku z powodu wyczerpania surowca zakłady przemysłowe postawiono w stan likwidacji, ale to nie koniec historii związanej z uranem. Dyrekcja zakładów wpadła na genialny i nowatorski pomysł produkcji koncentratu uranowego na dużą, przemysłową skalę. Pod koniec lat sześćdziesiątych, kopalnią Podgórze zaczyna się interesować Akademia Medyczna we Wrocławiu, a także Politechnika Wrocławska. Odkrycie leczniczych właściwości radu doprowadziło do tego, że od roku 1974 do 1989 na terenie dawnej Kopalni Podgórze, działa Inhalatorium Radonowe. Łącznie przez te lata, wg roczników Państwowego Instytutu Higieny, przyjechało tu około 36 tysięcy kuracjuszy. Korzystali oni z inhalatorium i dobrodziejstw radonu (jest to gaz szlachetny obecny przy rudach uranu), leczono tu takie schorzenia jak: nadciśnienie, astmę oskrzelową, choroby serca, impotencję u mężczyzn, wzmacniano siły witalne, leczono również gościec i świeże złamania.
Obecnie niektóre z wyrobisk należących do dawnych kopalni uranu wykorzystywane są turystycznie. Są rownież miejsca udostępnione dla nurków. Kiedy Damian Hałas oraz Dawid Strączek skontaktowali się ze mną z zamiarem nurkowania w kopalni uranu, zacząłem poszukiwać informacji i fotografii z Kopalni w Kowarach. Okazało się, że jest niewiele zdjęć z tego miejsca. Nie wiedziałem więc na co się piszę, ale i tak z przyjemnością zgodziłem się na wspólną przygodę.

Startujemy 🙂
To był słoneczny, choć chłodny dzień. Zapakowaliśmy sprzęt do samochodu i w drogę. Podróż przez Góry Stołowe jak zwykle dostarczyła przepięknych widoków. Dojechaliśmy 🙂 Na miejscu wita nas bardzo miło opiekun miejsca: Paweł Myśliński.
Montuje przyczepkę do traktora i przerzuciwszy sprzęt nurkowy wyruszamy w drogę po ciemnych zakamarkach Kopalni Podgórze. Nieoświetlone, ciemne korytarze ciągną się w głąb góry. Dojeżdżamy na miejsce i idziemy zobaczyć wejście do wody. I tu niespodzianka !!!
Otwór ma dwa m2 i jest to pionowy szyb, którym kiedyś wyciągano urobek. Pierwsza myśl: jak wejdę do wody podpinając pod siebie ten cały sprzęt, trzymając w ręku niemały aparat fotograficzny? No cóż, pomyślałem jakoś to będzie !!! Przebierając się w ocieplacze i suchy skafander kłęby pary wydobywają się nam z ust. Jest chłodno, wilgotno, a do tego zupełnie ciemno, co potęguje napięcie. Nurkowanie nie ma być długie i dość płytkie bo korytarz, na który mamy się udać jest na 30 metrach. Koledzy w twinach + stige, a ja jak zwykle w sidemount.
Przygotowałem sobie w butlach SM triox (mieszanka helu z nitroxem) oraz 3 butle z gazami dekompresyjnymi. Razem 5 flaszek – Jak ja się tam zmieszczę ? – znowu nachodzą mnie watpliwości, ale na szczęście partnerzy są chętni do pomocy z montażem butli – dzięki chłopaki!
Lecimy w dół
Do 30-stego metra jestem zmuszony zanurzać się w pionie ze względu na brak miejsca do wytrymowania i obładowanie sprzętem. Docieram!!! uff 🙂 Przede mną długi korytarz z krystalicznie czystą wodą. Wpływam. Czakam na partnerów, a w międzyczasie odpalam aparat, światło i obracam się w stronę szybu, przygotowany do robienia zdjęć. Nagle wizura zdecydowanie pogarsza się, a dookoła pływa mnóstwo zawiesiny. To bakterie, które tworzą kolonie i rozwijają się szybko i obficie. I choć wiszę w bezruchu, daleko od stropu oraz dna, najmniejsze drgnięcie ciała wywołuje pogorszenie wizury. W szybie widzę światła kolegów. Myślę fajnie że już są, ale miejscówka do zdjęć jest spalona.
Bardzo ostrożnie wpływamy w głąb korytarzy. Wiedząc już, iż każdy ruch może spowodować zamulenie. Poruszamy się z najwyższą precyzją i wyczuciem. Raz po raz podczas naszej wycieczki obracam się szukając kadrów i myśląc nad dobrymi zdjęciami. Po drodze przeciskamy się przez zaciski – pozostałości po tamach. Miejsca te są zdecydowanie węższe od korytarzy a ilość sprzętu nie raz zmusza mnie do kombinowania, jak się przecisnąć.

Zaciski te są najpiękniejsze pod względem fotografii, więc robię wszystko aby nie zepsuć wizury, bo przecież płynę pierwszy. Za trzecim zaciskiem decyduję o powrocie. Myśl o przeciskaniu się przez tamy z bardzo ograniczoną widocznością (po przepłynięciu grupy) trochę mnie stresuje. Na powrocie nie ma opcji robienia zdjęć, wizura już na to nie pozwala. Ku mojej uciesze sprawnie wracamy pod szyb. Ponieważ mam najkrótsze deko wpływam pierwszy do szybu rozpoczynając wynurzanie się. Dwudziesty metr i sięgam po nitrox 50. Nagle czuję się jakbym był w gotującym się garnku. Koledzy, którzy są również na obiegu otwartym wpływają do szybu i ich bąble wydychanego gazu rozprężając się wraz z coraz to mniejszą głębokością gotują mi piekło. Szyb jest wąski, więc nie da się od tego uciec. Wisząc na kolejnych przystankach dekompresyjnych trzymam się ścian aby bąble partnerów nie wyciągnęły mnie na powierzchnie. Co 3 metry wiszę coraz dłużej zgodnie z procedurą. Na 6-tym metrze przełączam się na tlen. Uf…myślę jeszcze tylko tylko 20 minut i skończy się męka.
Zapierając się o wszystkie ściany docieram do 3 metra i odliczam sekundy do wyjścia. Komputer świeci się na zielono, jesteś czysty. Wychodzę! Z radością próbuje powoli pokonać ostatnie 3 metry gdy czuję, że nie mogę?! Poręczówka zaplątała się o klamrę z płetwy. Tego jeszcze brakowało! W „gotującej się” wodzie bez możliwości do skłonu i sięgnięcia do płetwy, obładowany sprzętem, trzymając aparat czuję, że nie dam rady.
No cóż trzeba będzie poczekać na kolegów. Na szczęście podejmując kolejną próbę wyplątania się, poręczówka zwolniła mnie i z nieukrywaną ulgą wynurzam się ponad taflę wody. Jeszcze tylko wygramolić się na brzeg. Wydostanie się z tej niewielkiej dziury przy sporym zmęczeniu jest też nie lada wyzwaniem, ale tę opowieść już Wam daruję. (!)
Wyszedłem, przeżyłem !!!
Po wyjściu z wody obiecuję sobie, że koniami mnie tam nie zaciągną ponownie (choć w planach są dwa nurkowania!). Koktajl zmęczenia i skrajnych emocji, które towarzyszyły mi podczas nurkowania (bo było i pięknie i strasznie!) doprowadzają do tego, że obiecuję sobie nie włazić tam po raz kolejny! Byłem, widziałem, wystarczy!
Damian i Dawid wiszą na deko – mam czas żeby dojść do siebie. Przeglądam zdjęcia. Kiedy w końcu wychodzą oświadczam, że mamy świetny materiał fotograficzny (w nadziei, że oni też nie będą chcieli zejść drugi raz). Zaczynamy rozmawiać o nurkowaniu. Emocje opadają. Po fakcie dowiaduję się, że to najtrudniejsze nurkowisko w Polsce. I dlatego z tego miejsca jest tak mało zdjęć. Część doświadczonych nurków podobno rezygnuje po zanurzeniu się na 3 metry. A ja byłem, widziałem… a co tam, wchodzę drugi raz! Drugie nurkowanie jest znacznie spokojniejsze, bardziej przewidywalne, wiem już co mnie czeka. Choć muszę przyznać, że to miejsce nurkowe jest…

Nie dla wszystkich!
Sektor nurkowy w Kopalni Podgórze to miejsce dla nurków z uprawnieniami jaskiniowymi i perfekcyjną techniką poruszania się pod wodą. Nieodpowiedni ruch płetwą zmienia krystalicznie czystą wodę, w szlam z zupełnym brakiem widoczności. Eksploracja odbywa się w wielu korytarzach na poziomach 30m, 70m, 110m, 150m. W badaniach z użyciem sondy dno zlokalizowano na 244m. Zaś z map kopalni wynika że osiągnięto tam kiedyś głębokość 540m. To najgłębszy akwen nurkowy w Polsce!
Dzięki chłopaki, że miałem przyjemność z Wami tam zanurkować. Dziękuję za modelowanie i doskonałą komunikację.
